Starzy bywalcy nad zalewem |
|
|
|
Wpisany przez Mariusz Zawłocki
|
wtorek, 24 lipca 2012 07:05 |
Od 4 do 22 lipca, nad Zalewem Brodzkim w okolicy Rudy, biwakowała rodzina z Ostrowca Świętokrzyskiego. Letnicy chwalą sobie nasze okolice. Od dziesięciu lat przyjeżdżają nad wodę z przyczepą kempingową by odpoczywać i łowić ryby. Goście z Ostrowca - Państwo Barbara, Sławomir i Jerzy zadowoleni są z urlopu. Zaprzyjaźnili się mieszkańcami sąsiednich domów. Nawzajem odwiedzają się z innymi przyjezdnymi.
Choć łowienie ryb nie jest dla gości najważniejsze to udało się wyłowić kilka dużych ryb. Pani Barbara sama wyciągnęła ok. sześćdziesięciocentymetrowego leszcza, a Panu Jerzemu, tuż przy brzegu urwał się około metrowy karp. Letnicy chwalili zalew. Przez cały czas pobytu nie widzieli na wodzie zielonej warstwy sinic. Mało było komarów, w przeciwieństwie do np. okolic nadwiślańskich. Lubią to miejsce, bo blisko jest las, sklep i domy. Jest tu dużo bezpieczniej niż na Wiórach. Letnicy cenią sobie ciszę. Mówią, że nie potrafiliby wypoczywać koło zatłoczonych kąpielisk. Ten pozytywny obraz zamąciła postawa niektórych ludzi. W czasie urlopu, ktoś podpływał motorówką do boi, które oznaczają miejsce łowienia i zabierał lampki solarne. Zdarzyło się to czterokrotnie. Inne doświadczenia mieli ci letnicy w zeszłym roku. Opowiadali, że ratownik Wodnego ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zabierał z wody własnoręcznie wykonane boje. Tomasz Wierzbicki – właściciel przystani wodnej w Brodach jest przeciwnikiem tych małych obiektów pływających. Wyjaśnia, że są one bardzo niebezpieczne m. in. dla narciarzy wodnych. Sprawę tę w świetle przepisów wyjaśnił Michał Malarski Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Rybackiej w Kielcach: Ustawianie bojek sygnalizujących miejsce łowiska, jest dozwolone pod dwoma warunkami. Po zakończeniu łowienia ryb, instalację należy zabrać na brzeg. Po drugie, boja powinna być pomalowana na czerwono, by z dala była widoczna. |
Poprawiony: wtorek, 24 lipca 2012 12:02 |