Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Strona Główna

URZĄD GMINY BRODY

herb-gb
Adres:
ul. Stanisława Staszica 3
27-230 Brody
woj. świętokrzyskie.
Telefon:
(41) 271-12-31
 fax: (41) 271-19-78
więcej
E-mail:
gmina(at)brody.info.pl
Godziny otwarcia:
Pon: 8:00 -16:00
Wt-Pt: 7:15 - 15:15
du
mp

logo-rii-jst-kolor

sip

Fenomen wsi Krynki PDF Drukuj Email
Wpisany przez Mariusz Zawłocki   
piątek, 25 lipca 2014 12:49

Krzysztof-Gebura-doktor-historii-starozytnej-wywiad-Krynki-gmina-Brody-mPrezentujemy drugi wywiad z serii „Gmina Brody z dystansu". O tym dlaczego mieszkańcy Krynek tak dobrze znali język francuski, dlaczego pracowało tu tylu księży – naukowców opowiada Krzysztof Gębura – pochodzący z Krynek doktor historii. Nasz gość ma wiele zainteresowań i spory zasób wiedzy. Jest m. in. filologiem klasycznym, doktorem historii starożytnej, tłumaczem, regionalistą, muzykiem i przewodnikiem turystycznym. Wielokrotnie podróżował po dawnych Kresach i Europie południowo – wschodniej. Dobrze zna Lubelszczyznę, ale najbliższe sercu są mu Krynki w gminie Brody.

 

Krzysztof Gębura
W Krynkach mieszkał do 19 roku życia. Uczęszczał do miejscowej szkoły podstawowej i II Liceum Ogólnokształcącego w Starachowicach. Ukończył studia historyczne łączone z filologią klasyczną na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Doktorat z historii starożytnej (o kalendarzach greckich) obronił na Uniwersytecie Warszawskim. Wydał dziesięć książek - w tym o wierzeniach greckich nad północnych wybrzeżach Morzą Czarnego od Dunaju po Kaukaz. Zajmuje się m. in. Homerem, grecką religią i chronologią. Jest współautorem opracowania pamiętnika z czasów Powstania Styczniowego na Polesiu Kijowskim. Zajmuje się tłumaczeniami i korektą z języków antycznych. Już jako nastolatek był pierwszym organistą w Kałkowie. Nadal lubi muzykę, codziennie gra na pianinie. Z wielką przyjemnością uczy kilkoro dzieci gry na gitarze. Pasjonują go dzieje rodzinnych okolic. Duży sentyment ma także do kultury i historii żydowskiej.
Jego życiorys jest bardzo bogaty. Był działaczem antykomunistycznym od 1973 roku oraz „Solidarności". Był więziony przez władze komunistyczne. Po przemianach ustrojowych został radnym Lublina i członkiem sejmiku województwa. Pełnił też funkcję dyrektora Społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Niedrzwicy Kościelnej. Jako historyk pracował na uczelniach w Lublinie, Siedlcach, Rzeszowie oraz Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Obecnie mieszka w Niedrzwicy Dużej koło Lublina.

 

Mariusz Zawłocki: Jaki wizerunek Krynek zapamiętał Pan z okresu dorastania. Jak Pan wspomina tamte czasy?

Krzysztof Gębura: Przede wszystkim byliśmy młodzi i piękni. Wszystko było świeże. Świat oferował pełną gamę możliwości. Tytuł serii artykułów brzmi „Gmina Brody z dystansu". Tymczasem, choć mieszkam koło Lublina, to nie czuję jakbym był z dala od życia w Krynkach i okolicach. Mam dobry kontakt ze znajomymi z gminy Brody. Te przyjaźnie są trwałe. Jeśli wybrałem kogoś w wieku 14 – 15 lat to dziś ta osoba myśli w ten sam sposób ,choć zmieniła się zewnętrznie. Z tamtego okresu mamy nie dokończone rozmowy – na przykład o poezji .Mówimy Liebertem , Leśmianem, Safoną, Jasnorzewską-Pawlikowską i innymi tekstami, jeszcze z pamięci. To nasza młodość. Jeśli wracamy do niektórych tematów, mam wrażenie jakbyśmy dyskutowali o nich wczoraj, choć naprawdę upłynęło wiele lat. Utrzymuję też kontakt z księżmi, którzy wpłynęli na moją formację. Wielu moich znajomych jest już na cmentarzu. Ilekroć jestem w Krynkach, odwiedzam ich groby, zapalam lampki i duchowo rozmawiam z przyjaciółmi i rodziną, którzy przeszli na drugą stronę życia. 26 maja tego roku mogłem odwiedzić grób moich rodziców i w szczególny sposób się z nimi spotkać.

Wiele osób, które znałem z czasów młodzieńczych odniosło sukcesy zawodowe i zrobiło kariery naukowe. Jedna znajoma jest szanowaną specjalistką od sztucznej inteligencji. Inny kolega wykłada w Szkole Morskiej w Słupsku, Niektórzy piastowali wysokie stanowiska w samorządach. W czasach młodości dużo czytaliśmy książek. Pomagali nam księża – np. Czesław Wala, który prenumerował Tygodnik Powszechny, Przekrój, Amerykę i kupował ambitne książki, czasami zbyt ambitne takie jak „Ulisses" J. Joyce'a. Ksiądz Czesław Murawski regularnie pożyczał na rewers książki religijne i inne. U księży były płyty - nie tylko Czerwonych Gitar, Breakout'u ale i Jennis Joplin czy Elli Fitzgerald. W rozwoju życia kulturalnego pomagała też stworzona w Krynkach w 1967 przez księdza Czesława Wale grupa teatralna. W 1971 zaczęła działać w Kałkowie .Wszyscy pamiętają lidera tej grupy pańskiego ojca, pana Danka Zawłockiego i jego niezrównaną rolę Chrystusa w Męce Pańskiej. Zapomnienie tego byłoby niesprawiedliwością. Tutaj też od 1968 roku grano mszę bitową Katarzyny Gaertner w niedzielę o dziesiątej.

Pamiętam, że w latach sześćdziesiątych wszyscy mieliśmy pragnienie zdania matury. Z mojej, kryneckiej klasy ok. 1/3 osób ukończyła studia. Doktoraty obroniły prawdopodobnie trzy osoby. To bardzo wysoki wskaźnik.

Gdzie leży przyczyna tego fenomenu, który objawił się w wiejskiej szkole?

W moim odczuciu przyczyna jest bardzo prosta – osoba Jana Barańskiego, wspaniałego nauczyciela i dyrektora szkoły. Miał wady jak każdy, ale na pewno był człowiekiem „z klasą". Przed wojną ukończył prawdopodobnie seminarium nauczycielskie w Solcu nad Wisłą. Potem był partyzantem Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. W Krynkach uczył matematyki. Jego szkoła miała najlepsze wyniki z tego przedmiotu w całym województwie. Grono pedagogiczne kompletował z bardzo dobrych nauczycieli. Jego żona uczyła w szkole języka francuskiego aż do lat 50-tych ub. wieku. Znam to z opowieści mego chrzestnego ojca. Ten przedmiot był rzadkością w wiejskich szkołach. Pozostałości francuskiego w języku moich rówieśników jest taką naszą, krynecką naleciałością. Ja do tej pory gdy niechcący potrącę kogoś to mówię bez namysłu pardon. Pan Barański nigdy w szkole nie robił propagandy komunistycznej. Były nauczycielki z ogromną klasą takie jak polonistka Aleksandra Olejko, które stały ponad ideologią partyjną.

Duży wpływ na edukację i wychowanie mieli kryneccy księża. Mam wrażenie, że w niektórych latach panowała taka zasada, że proboszczem w Krynkach zostawał ten profesor seminarium duchownego w Sandomierzu, którego nie akceptowały władze. W parafii pracowało za moich czasów sześciu późniejszych doktorów. Ksiądz Piwowarczyk uczył jako profesor łaciny w seminarium. Wcześniej – ks. infułat dr Kozioł, który mnie chrzcił. Ksiądz dr Dziubek był doktorem obojga praw. Profesorem od języków biblijnych był ks dr A. Kończak, który obecnie jest emerytem w Sandomierzu. Dużą wiedzę miał świętej pamięci Ks. dr Niewadzi. Wikary, ks. dr Czesław Murawski zrobił doktorat z teologii pastoralnej. Ci księża, którzy tu pracowali mieli więc ambicje naukowe. To się odbijało w tym, że kazania były czasem zbyt trudne, ale dzięki temu mieszkańcy oswajali się z niektórymi pojęciami. Był tu też ksiądz Kazimierz Markowski, który pięknie wychowywał młodzież. Jeździł on z młodymi na wyprawy rowerowe. Przy okazji uczył ich kultury życia. Służba Bezpieczeństwa PRL zrobiła z tego sprawozdania. No i oczywiście ksiądz Czesław Wala w latach 1967-1971 gdy zagospodarował całą młodzież w parafii i nie tylko w niej.

Historię gminy Brody zna Pan jak mało kto. Może udałoby się wydać książkę poświęconą losami mieszkańców?

Owszem, mam wiele danych na ten temat. Czasem opowiadam stare historie, żeby podzielić się wiedzą. Jednak wciąż mam tyle pilnych spraw, że niektóre pomysły muszę odłożyć na plan dalszy. Tak jest z pisaniem książki o historii moich rodzinnych stron. Mam nadzieję, że uda mi się wydać tę publikację.

Proszę podać jakąś ciekawostkę dotyczącą historii tych terenów.

Mało kto pamięta o czterech żołnierzach września żydowskiego pochodzenia, zastrzelonych na początku września 1939.Leżą na kryneckim cmentarzu .Wiem gdzie. Inna ciekawostka. Cały Las Krynecki został sprzedany w końcu XIX w. Nowy właściciel wyciął wszystkie drzewa a drewno sprzedał. Przy okazji wycinki odsłoniły się liczne kopalnie rudy żelaza z szybami do 40 m głębokości. Mój ojciec opowiadał o swoim prapradziadku Michale , który kopał tam rudę „ostrą". Żelazo najpierw wytapiano nad „Oczkiem" i koło Rudy. Już w XVI wieku była w Krynkach „minera krinecka". Być może także ziemna zapora wodna, w tym miejscu co dziś .Wiek XIX był szczególnie łaskawy dla tych terenów.

Ma Pan tyle zainteresowań. Czy niektórymi z nich zdołał Pan zaszczepić swoje dzieci?

Córka Paulina również interesuje się historią. Ukończyła ten kierunek na KUL. Zajmuje się też fotografią .Ma liczne wystawy . Ukończyła szkołę muzyczną. Mój syn Błażej przygotowuje doktorat na filozofii KUL, jest także muzykiem prawie zawodowym, gra w zespole jazzowym Moja żona – Irena jest filologiem klasycznym.

Każdy ma w życiu jakieś wydarzenia trudne, które czasem stają się punktami zwrotnymi. Kto z naszych okolic najbardziej Panu pomógł Panu w takiej niełatwej sytuacji?

Spotkałem wielu pomocnych ludzi, ale opowiem teraz tylko jedną historię. Wraz z początkiem stanu wojennego, zostałem zamknięty w więzieniu we Włodawie. Nie było lekko. Moja mama dowiedziała się o tym i nie biorąc nic ze sobą poza różańcem, wsiadła do autobusu i przyjechała do więzienia. Komendantowi więzienia – pułkownikowi więziennictwa powiedziała w oczy "słuchaj synu, czemu ty moje dziecko zamknąłeś?" W taki sposób spotkała się ze mną bez przepustki ani dokumentów. Nie wzięła wtedy ze sobą dowodu osobistego.

Wracamy do teraźniejszości. Mieszka poza Krynkami, ale bacznie obserwuje co się dzieje w rodzinnych stronach. Jak obecnie postrzega pan gminę Brody?

W porównaniu z rejonami zawiślańskimi, tu jest lepsza infrastruktura. Jest więcej dróg asfaltowych. Wodociągi, gazociągi instalowano już od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Tu były tradycje przemysłowe – zakłady metalurgiczne, tartaki. Droga bita wzdłuż rzeki Kamiennej powstała już w 1841 roku. Brody za wójta Andrzeja Śliwy były piątą w Polsce gminą wiejską jeżeli chodzi o ilość prowadzonych inwestycji. W gminie Niedrzwica Duża gdzie mieszkam, dopiero teraz zaczynają pracować nad gospodarką ściekową. W gminie Brody ta sieć jest bardzo rozbudowana. W Krynkach i w Rudzie - po oby stronach zalewu zlokalizowane są dwa gimnazja. W mojej gminie są aż cztery szkoły tego poziomu. Zupełnie niepotrzebnie. Utrzymanie tylu obiektów zbyt wiele kosztuje. Według mnie utrzymanie mniejszej ilości gimnazjów jest bardziej sensowne. Można przecież uczniom organizować dojazdy.

Gdzie Pana zdaniem należałoby szukać szans na dalszy rozwój gminy?

W moim pojęciu, atutem gminy Brody jest jej krajobraz i zalew na Kamiennej. Nawet jeśli nie ma tu kąpieliska. Są inne formy spędzania czasu nad zalewem: spacery, zwiedzanie skał, wędkowanie czy biwakowanie. Myślę, że szansą dla turystyki tego miejsca są usługi dla osób starszych. Musiałby być tu dla nich miejsca, w których mieliby zapewnioną rozrywkę (na przykład potańcówki). Ponadto wielu seniorów chciałoby się na stare lata osiedlić w pięknym miejscu. Dużym potencjałem tych terenów są ludzie, którzy się szybko uczą, którzy „mają dwa tys. lat techniki w rękach". To przecież tutaj powstawały dymarki czy zakłady metalurgiczne nad Kamienną. Ludzie są tu bardzo zaradni. Ta duży potencjał naszej gminy Brody. Może wartałoby odnowić tradycję artystyczną czy rękodzielniczą? Jest duży popyt na wyroby produkowane danymi sposobami.

W mojej gminie zakładałem dawniej Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Niedrzwickiej. Wiem, że to pomaga angażować ludzi. Może znaleźliby się chętni do utworzenia np. Towarzystwa Przyjaciół Gminy Brody? Ja jestem na tak.

 

rzeka-Kamienna-fot-Krzysztof-Gebura-m 

Kamienna z mostu w Brodach 26 lipca 2012r. Fot.: K.Gebura

Poprawiony: piątek, 25 lipca 2014 13:45
 

Czy wiesz, że...

oltarz-ofiarjeden z olbrzymich głazów w rezerwacie "Skały w Krynkach", według miejscowej legendy służył za ołtarz ofiarny?

Podobno niejaki Gutan składał tam krwawe ofiary bogowi Krynosowi.