Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility
Strona Główna

URZĄD GMINY BRODY

herb-gb
Adres:
ul. Stanisława Staszica 3
27-230 Brody
woj. świętokrzyskie.
Telefon:
(41) 271-12-31
 fax: (41) 271-19-78
więcej
E-mail:
gmina(at)brody.info.pl
Godziny otwarcia:
Pon: 8:00 -16:00
Wt-Pt: 7:15 - 15:15
du
mp

logo-rii-jst-kolor

sip

Gmina Brody okiem generała PDF Drukuj Email
Wpisany przez Mariusz Zawłocki   
poniedziałek, 26 maja 2014 10:38

gen-bryg-Krzytof-Zabicki-Lubienia-gmina-Brody-mRozpoczynamy cykl artykułów „gmina Brody z dystansu". Zbadamy w nim wizerunek Małej Ojczyzny w oczach osób pochodzących z terenu gminy Brody a które w swojej dziedzinie odniosły sukces. Pierwszym rozmówcą jest pochodzący z Lubieni generał brygady Krzysztof Żabicki. Pełni on funkcję szefa Zarządu Wojsk Radiotechnicznych w Inspektoracie Sił Powietrznych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

 

22 maja, generał Krzysztof Żabicki spotkał się z wójtem Andrzejem Przygodą. Rozmawiano m. in. o planach współpracy w sprawie promocji sił zbrojnych w gminie Brody oraz o wspólnej organizacji festynów. Z okazji spotkania, generał otrzymał pamiątkową tabliczkę oraz album fotograficzny o świętokrzyskiem – wraz z informacjami o gminie. Gość zrewanżował się dyplomem z życzeniami dla mieszkańców oraz równie piękną książką o siłach powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej.

gen-bryg-Krzytof-Zabicki-Andrzej-Przygoda-wojt-gminy-Brody-m

 
Wywiad z gen. bryg. Krzysztofem Żabickim:

 

Zacznijmy od czasów Pana dzieciństwa i wieku młodzieńczego gdy Pan tu mieszkał. Jaki obraz Lubieni i gminy Brody pozostał Panu w pamięci?
Wychowywałem się Lubieni w latach 60-tych i 70-tych. Do wieku 7 lat mieszkałem na tzw. Podlesiu, zwanym też Jezioranami. Potem, z rodzicami wybudowaliśmy dom na obecnej ul. Zachodniej. Obraz gminy i Lubieni był wtedy zupełnie inny. Do szkoły (dawny budynek koło kościoła) było daleko – czasem podjeżdżałem autostopem. Do kościoła w Krynkach odległego o ok. 6 km – było jeszcze dalej. Nie było chodników, wielu innych udogodnień. Droga była bardzo niebezpieczna. Mieszkanie na wsi było wyzwaniem i nie było wtedy powodem do dumy.

Teraz, gdy odwiedza Pan rodzinne okolice, lub obserwuje zmiany z oddali, jak postrzega Pan gminę Brody?
Mieszkam służbowo w Warszawie, ale bywam w rodzinnej miejscowości, oglądam stronę www.brody.info.pl i na bieżąco obserwuję co się dzieje w gminie. Jestem pod wrażeniem zmian, które nastąpiły w Lubieni i okolicach. Cieszą mnie zwłaszcza inwestycje, które pomagają mieszkańcom. Teraz, mieszkanie na wsi to nobilitacja. Jeżdżę po Polsce, Europie, świecie i widzę jak rozbudowa infrastruktury powoduje, że mieszkańcom żyje się o wiele lepiej. Widzę, że tam są miejsca gdzie zrobiono wiele więcej dla społeczności niż u nas. Jako przykład podam urocze miasteczko Bode w Norwegii położone tuż za Kołem Podbiegunowym. Ma podobną liczbę mieszkańców co gmina Brody. Samorząd mając już zrealizowane liczne udogodnienia dla mieszkańców, wybudował ostatnio ogromny, bardzo nowoczesny obiekt wielofunkcyjny, który dzięki dostosowaniu się do potrzeb mieszkańców stał się lokalnym centrum aktywności.

My mamy w gminie cztery świetlice wiejskie.
Tak, wiem. Samorząd gminy ma wciąż wiele do zrobienia. To jest praca na wiele kadencji – być może - Pana wójta Andrzeja Przygody oraz jego następców.

Co Panu przeszkadza, denerwuje w naszej Małej Ojczyźnie?
Nie zmienimy mentalności Polaków, którzy narzekają na wszystko. Rozmawiam często z obcokrajowcami, którzy dziwią się czym my, Polacy się tak martwimy i dlaczego tyle marudzimy? Co by nie robiły władze samorządowe, to zawsze będą malkontenci. Trzeba pokazywać co się zmieniło w ciągu 10 lat by uświadomić ludziom pozytywne zmiany, które zaszły w naszej gminie. Wszystkich na pewno nie zadowolimy. Oczywiście jest wiele do zrobienia. Pracowałem długo na Górnym i Opolskim Śląsku i tam podobała mi się aktywność społeczna mieszkańców. W tym środowisku lokalnym ludzie częściej się wspierają i wspólnie działają dla wspólnego dobra. Tego jeszcze jest za mało w gminie Brody.

Jeżeli chodzi o Pana pracę, to skąd wzięło się zamiłowanie do lotnictwa?
Zrodziło się ono częściowo na terenie gminy Brody. Zdając maturę w 1981r., jak wielu moich kolegów nie miałem pomysłu na to kim mam zostać w przyszłości. Starachowicka FSC jeszcze wtedy prosperowała fantastycznie, mogłem tam podjąć pracę, jednak zawsze marzyłem o lotnictwie. Mieszkając blisko Dęblina i Radomia, widząc na pięknym błękitnym niebie często latające samoloty z podchorążymi Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej często myślałem by zostać lotnikiem jednak marzenie to wydawało mi się nierealne do spełnienia zwłaszcza że nie było tradycji rodzinnych w naszym domu. Nikt nie nosił munduru wojskowego. Myślałem o innej profesji wojskowej ale tylko w tym lotniczym, stalowym mundurze. Druga po Dęblinie, Wyższa Oficerska Szkoła Radiotechniczna była bardzo daleko bo w Jeleniej Górze. Przed maturą, w kwietniu pojechałem tam na tzw. Dni Otwartych Koszar. Zobaczyłem sale wykładowe, laboratoria, gabinety metodyczne i nowoczesne stacje radiolokacyjne. To mnie zafascynowało. Wraz z dwoma kolegami z liceum: Szymonem Putonem ze Starachowic i Zbyszkiem Mazurem ze Stykowa postanowiliśmy rozpocząć tam studia. Po roku Zbyszek zrezygnował, Szymon przeniósł się do szkoły chorążych a ja wytrwałem mimo trudności. Gdy zostałem podporucznikiem chciałem wrócić do rodzinnych stron, ale nie było w okolicy jednostki wojskowej o moim profilu. Trafiłem do pracy na Górnym Śląsku. Na początku tę jednostkę tratowałem jako tymczasową ale ostatecznie zostałem tam na 22 lata. Awansowałem z czasem od stopnia porucznika (dowódcy plutonu) do pułkownika – dowódcy brygady. W 1. Brygadzie Rakietowej Obrony Powietrznej strzegliśmy nieba nad Śląskiem.

W takiej pracy chyba trzeba umieć sobie radzić ze stresem?
Wojska radiotechniczne mają taki charakter, że w czasie pokoju wykonują zadania bojowe w narodowym i sojuszniczym systemie obrony powietrznej. Na służbie jest ciągły deficyt czasu. Pracowałem na stanowiskach obrony przeciwlotniczej kraju. Rakiety były przygotowane do użycia na wyrzutniach i w ciągu 15 minut musiały osiągnąć gotowość startową. Pełniliśmy dyżury bojowe, często były ogłaszane alarmy i nie wiedzieliśmy czy to jest naruszenie przestrzeni powietrznej czy to tylko alarm ćwiczebny. Po pewnym czasie wszystko się wyjaśniało ale wtedy był to spory stres.

Jaki ma Pan sposób na stres?
Stres można opanować i zmniejsza się on wraz z doświadczeniem. Najczęściej stresuje się ten, który czegoś nie umie. Im człowiek jest bardzie przygotowany do działań, tym bardziej stres jest mniejszy. Na przykład, kilka dni temu byłem u ministra obrony narodowej na rozmowie na temat współpracy polsko – czesko – słowackiej w obszarze budowy wspólnego radaru. Wtedy trzeba było dobrze się przygotować, by umiejętnie przedstawić zwierzchnikowi swoje zdanie.

Zarządza Pan wojskami radiotechnicznymi w Polsce. Otrzymał Pan wiele odznaczeń państwowych i resortowych. Tę sytuację można określić mianem sukcesu. Jakie były główne czynniki składowe tego stanu rzeczy?
Są trzy elementy składowe: talent , pracowitość i szczęście. To bardzo prosta dewiza.

Ile potrzeba szczęścia?
Z tym jest różnie. Jeśli ktoś na przykład jest mniej pracowity, to musi mieć więcej szczęścia, im bardziej utalentowany wtedy może mniej procować.

Czy jakieś środowisko lub konkretne osoby z gminy okazały Panu szczególne wsparcie a przez to pomogły odnieść sukces?
Najmocniej wspominam rodziców i nieżyjącego już ojca Kazimierza, który był ze mnie dumny i zawsze mnie dopingował. Studia w Jeleniej Górze były bardzo trudne. Była to szkoła zamknięta. Nie można było wychodzić poza uczelnię kiedy się chciało. Jedynie przepustki były w sobotę i niedzielę. Wtedy można było trochę odpocząć, wyjść na miasto i oderwać się od codziennej nauki. Uczyłem się na sprzęcie objętym tajemnicą wojskową. Nie można było po wykładach wziąć ze sobą do internatu skryptów czy schematów elektronicznych. Zatem po południu wracało się do sal wykładowych, biblioteki by dalej studiować. Do domu było bardzo daleko, ponad 600 km, telefonowanie też nie było proste jak dziś. W chwilach trudnych tata dodawał mi otuchy, mówił, żebym był dzielny a na pewno wytrwam. Z perspektywy czasu powiem że miał rację.

Teraz Pan służy radą swoim podwładnym?
W czasie mojej pracy, byłem świadkiem wielu zmian w wojsku. Będąc np. Komendantem Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie miałem okazję przeszkalać duże ilości żołnierzy w tym kilku mieszkańców z rodzinnej gminy Brody. W tym czasie do wojska przychodziło wiele kobiet. Rozmawiałem z nimi by podjęły właściwą decyzję. By zastanowiły się, czy dziewczyna potrafi się odnaleźć w wojsku. Niektóre brały do serca te rady ale niektóre miały ślepy pęd do munduru i po latach było widać, że rozminęły się z powołaniem. Trzeba przyznać, że wiele dziewczyn dobrze sobie radzi w wojsku, są m.in. pilotami samolotów naddźwiękowych, transportowych i śmigłowców czy dowódcami stacji radiolokacyjnych. Ostatnio byłem we Wrocławiu w podległej mi jednostce wojskowej. Leciałem samolotem transportowym, wzorowo pilotowanym przez panią porucznik. Piloci powinni być w ciągłym nawyku. Po okresie macierzyństwa, kobieta na takim stanowisku musi więcej pracować niż mężczyzna, by po urlopie przejść przez procedurę wznawiania się i siąść powtórnie za sterami samolotu.

Często pan wraca w nasze okolice?
Staram się tu być co najmniej raz do roku. Jak się gdzieś wyemigruje, to z biegiem czasu chętniej wraca się do rodzinnych stron. Nie wyobrażam sobie na przykład bym miał mieszkać gdzieś za granicą, bo chociaż zjeździłem prawie całą Europę, byłem w Chinach i wielokrotnie w USA, to Polska jest dla mnie najpiękniejszym krajem.

Jak przyjeżdża Pan do naszych okolic, to które miejsca, oprócz rodziny, najczęściej Pan odwiedza?
Chętnie odwiedzam kościół w Lubieni, przy budowie którego pracowałem. W latach osiemdziesiątych angażowałem się w działalność społeczną. Odnawiałem też kapliczki w Lubieni. Ciekaw jestem czy za kilkadziesiąt, kilkaset lat ktoś odkryje pojemnik zamurowany w kapliczce, w którym jest też moje nazwisko?

Jakie są Pana zainteresowania poza pracą, jak spędza Pan wolny czas?
Praca absorbuje większość mojego wolnego czasu ale jak go znajdę to poświęcam czynnie uprawianiu sportu a tu dominuje w lato tenis ziemny i wędkarstwo natomiast zimą jeżdżę na łyżwach i to bardzo dobrze. Wieczorami poświęcam się informatyce jako kolejnej pasji i przyjemność. Jestem samoukiem w tej dziedzinie a bardzo wiele potrafię. Interesuję się projektowaniem wnętrz, ogrodów. Obsługuję wszystkie aplikacje graficzne – również te najtrudniejsze typu CAD.

Ma Pan dwie córki. Jak toczą się ich losy?
Agnieszka jest absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Karolina studiuje na Uniwersytecie Ekonomicznym. Jestem z nich dumny. Wiele cech odziedziczyły po mnie i rokują nadzieję, iż w życiu mogą też dużo osiągnąć.

Czy Pana córki wyszły za mąż?
Nie. Ciężko znaleźć kandydata na męża córki generała. Oczywiście żartuję ale chłopcy myślą, że wojskowy wysokiego stopnia jest nazbyt wymagający. Nieprawda, w pracy jestem generałem a w domu normalnym człowiekiem.

Dziękuję za rozmowę.

 


Gen. Bryg. Krzysztof Żabicki
Urodził się w 1962 roku. Jest absolwentem Wyższej Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej w Jeleniej Górze (1985), Akademii Obrony Narodowej w Warszawie (1992) i Akademii Rolniczej (Wydziału ochrony środowiska) w Krakowie (1997). W 1996 roku ukończył w AON kurs operacyjno-taktyczny, a w roku 2004 Podyplomowe Studia Operacyjno-Strategiczne.

Odznaczony m.in.: Złotym, Srebrnym i Brązowym Krzyżem Zasługi, Lotniczym Krzyżem Zasługi, Złotym, Srebrnym i Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju, Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz innymi medalami resortowymi i honorowymi. Za wybitne i znaczące osiągnięcia szkoleniowe i dydaktyczne wyróżniony przez MON tytułem honorowym "Zasłużony Żołnierz Rzeczypospolitej Polskiej", w uznaniu zasług dla rozwoju regionu otrzymał Złotą Odznakę Honorową Gryfa Zachodniopomorskiego oraz medal "Zasłużony dla miasta Koszalina". Jest autorem wielu wystąpień na konferencjach, sympozjach, oraz publikacji prasie branżowej i lokalnej. Utrzymuje stałe kontakty z ośrodkami szkolenia i jednostkami przeciwlotniczymi i radiotechnicznymi państw NATO.

15 sierpnia 2011 r. z rąk Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej otrzymał nominację na stopień generała brygady.

Poprawiony: poniedziałek, 26 maja 2014 13:08
 

Czy wiesz, że...

kolo-wodnejuż w XVI wieku na rzece Kamiennej w Krynkach istniała zapora wodna? W1578r. funkcjonowały tu trzy koła wodne napędzające urządzenia hutnicze. Nie jest wykluczone, że  kuźnica realizowała szereg poważnych dostaw rządowych. Za te zasługi dzierżawca zakładu - Walenty Duracz został nobilitowany do stanu szlacheckiego.