Powiatowe derby między Arką, a Kamienną zawsze dostarczają wielu emocji. Nie inaczej było również w minioną niedzielę. Mimo fatalnej pogody obejrzeliśmy zacięte widowisko, a wspaniały popis dopingu dali również kibice „biało-niebieskich”.
Derby Arki z Kamienną elektryzują kibiców już od kilku sezonów. W obecnych rozgrywkach faworytem spotkania byli goście, tak przynajmniej wskazywały statystyki i tabela. Nie od dziś jednak wiadomo, że w takich derbach liczby nie mają najmniejszego znaczenia.
Potwierdziły to chociażby pierwsze minuty niedzielnego pojedynku, gdzie obie drużyny walczyły jak równy z równym”. Napastnicy obu zespołów bardzo sporadycznie przedostawali się w okolice pola karnego rywali nie mówiąc już o jakichś uderzenia. Był to typowy mecz walki i każdy z graczy wiedział, że o punkty będzie niezwykle ciężko.
Pierwsi zagrożenie stworzyli goście. Z narożnika pola karnego na uderzenie z rzutu wolnego zdecydował się Dawid Soboń, lecz minimalnie zabrakło mu precyzji i piłka trafiła w poprzeczkę. Z minuty na minutę goście coraz śmiele poczynali sobie na boisku, ale nie odzwierciedliło się to w sytuacjach bramkowych. Dopiero w 36 minucie na samodzielna akcję zdecydował się Bartosz Sęga, wbiegł w pole karne i... został sfaulowany. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na gola zamienił Piotr Siczek. Miejscowi mogli natychmiast doprowadzić do wyrównania, lecz jeden z piłkarzy trafił w słupek i do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Początek drugiej połowy do złudzenia przypominał początek całego spotkania. Z tą różnicą, że boisko po pierwszych 45 minutach gry było w jeszcze gorszym stanie i zawodnicy zapadali się wręcz na murawie. Nieśmiałe próby ataków nie zaskoczyły ani Huberta Chrząstowskiego, ani wprowadzonego po przerwie Artura Walkiewicza. Od 75 minuty brodowianie mieli nieco ułatwione zadanie, bowiem za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Latała i Arka kończyła w dziesięciu. Podopieczni Jacka Świtonia błyskawicznie wykorzystali grę w przewadze. Bo błędzie defensywy Arki Krzysztof Synowiec znalazł się sam na sam z Walkiewiczem i posłał piłkę nad nim wprost do siatki.
Brodowianie chyba nieco uśpili się dwubramkowym prowadzenie, bowiem w końcówce oddali inicjatywę rywalom. W 86 minucie w zamieszaniu podbramkowym najlepiej spisał się grający trener Kamil Koprowski i z bliska pokonał Chrząstowskiego. W ostatnich minutach gospodarze rzucili wszystko na jedną kartę, ale na więcej nie starczyło czasu. Kamienna kończy zatem rundę w ścisłej czołówce, a Arka wiosną będzie walczyć o szybkie wydostanie się ze strefy spadkowej.
katastrofalna powódż w 1903r. zniszczyła tamę i wszystkie urządzenia fabryczne w Brodach? Jedną z Konsekwencji kataklizmu był rozwój chorób, w tym malarii. Miejscowa legenda głosi, że epidemię powstrzymała interwencja św. Jana Nepomucena, którego figurę umieszczono w kapliczce we wsi Dziurów. Imię świętego nosi jedna z ważniejszych ulic tej miejscowości.
Informacje o plikach cookie
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...